W Tyliczu udało nam się odwiedzić naszą dobrą znajomą na Farma Lama. A tam…skarb dla dzieciaków w postaci dwóch małych psiaków. Jeden z nich to Śnieżka (imię nadane prze Malikę), drugi imienia się nie dorobił. Śnieżka do rany przyłóż, a jej siostra podobna do Mandeli – po kilku sekundach przytulania gryzła
Mandela imienia dla ‘gryzonia’ nie wymyślił jednak i tak spędzał z nim, przepraszam, z nią dużo czasu. I był to chyba jeszcze większy skarb dla nas. W końcu mogliśmy się z rana trochę wyluzować. Życie w kampervanie z dwójką małych dzieci to same wyzwania. A tak, po ubraniu, ‘wyrzucało’ się dzieciaki za drzwi i spokojnie zabierało się za przygotowywanie śniadania. Nikt nie wołał, nic nie chciał, nie było kłótni Nareszcie! Oboje ganiali za Śnieżką i jej siostrą, a my…pełny relaks
Postój na farmie to wiele wspaniałych chwil dla dzieciaków i dla nas. Małe psiaki, konie, gęsi i wiele innych. Prawdziwy raj dla maluchów, które mogą same nakarmić, przejechać się na grzbiecie konia, pogłaskać. Są też chwile pełne grozy jak tak, gdy młody muł zaczął szaleć i wywijać kopytami w powietrzu. Wtedy cofnęliśmy się trochę, żeby mały Mandela nie dostał kopniaka. Jednak najgorszy moment przyszedł chwilę później, kiedy mama załatwiła się (2ka) kilka metrów od naszego vana, a jej syn…no cóż musiał być głodny Sami się domyślcie
Na koniec zmiana tematu – nigdy nie byliśmy zwolennikami kupowania dzieciom wielu zabawek. Także tych określanych mianem ‚kreatywnych’. Zazwyczaj lądowały szybko gdzieś w kącie lub robiły duży bałagan w pokoju. Jeżeli jednak zadbamy o ich wyobraźnię, pokażemy jakie cuda może zdziałać kreatywność, wtedy patyk zamienia się w piracką szablę, kawałek drewienka w aparat fotograficzny, z resztek pustaków można zbudować dom, zarzucić linę na gałąź i zrobić najlepszą huśtawkę w życiu
PS. Imię w końcu się znalazło – Czarnuszek. Przez kolejne kilka miesięcy, gdy Malika wspominała Śieżkę, Mandela mówił: tato, a mój Czarnuszek to mnie cały czas gryzł 🙂









