Logistyka cz.2

Wracając do tematu zabranych ze sobą rzeczy. Dużo majdanu stanowi sprzęt rowerowo – górski oraz żarcie, żeby móc zaszyć się w głuszy na tydzień. Z rzeczy osobistych każdy z nas zabrał po 3 pary spodni, 4 pary skarpetek i majtek, 4 podkoszulki. Dla dzieciaków po 2 pary przeciwdeszczowych spodni/kurtek, bo jak to dzieciaki uwielbiają się brudzić i moczyć. Na każdy wypad w góry czy na rower mamy ze sobą zapas. Jakbyś nie prosił, przekonywał…zapas jest wykorzystany 🙂 Dlatego mówię o tej trawce, bo czasami ojciec chciałby się bardziej wyluzować 😂

Idąc dalej to skończyło się w końcu wkładanie naczyń do zmywarki, z czego najbardziej zadowolona jest Natalia 😊 Każdy ma po jednym widelcu, nożu, łyżce. Do tego miseczka i talerz, kubek i butelka. No i vanowe zmywanie też mi się bardziej podoba. Ręcznik papierowy lub kawałek srajtaśmy, polerujemy talerz i odkładamy 😊 Woda jest bezcenna, więc na talerze i kubki nie ma co jej marnować. Podobne zasady dotyczą kąpieli…no cóż…trzeba zespoić się bardziej z naturą, żeby zwierzęta nie wyczuwały zapachu ‚człowieków’ 😊 Raz na miesiąc próbujemy znaleźć pokój na 1-2 dni, żeby porządnie wykąpać się, wyprać i wyspać 😊

Największa jednak zmiana dotyczy zarządzania energią i urządzeniami, które z nami jeżdżą. Na noc nie zostawiamy podłączonego sprzętu, żeby nawet jałowo chodząca ładowarka nie zużyła nic więcej, co potrzeba. Najlepiej rano, kiedy jedno z nas obudzi się na … 1kę włączamy system, żeby cała energia z solarów szła prosto do wszystkiego, co jej potrzebuje. Zbieranie się z dzieciakami rano zajmuje trochę czasu, więc można podładować wszystko, co wieczorami zostało rozładowane.

Życie w vanie, to nie wszystko dostępne na wyciągnięcie ręki. Oczywiście poza widokami, super miejscówkami i dzikością 😁 Jednak wygody życia, do których jesteśmy przyzwyczajeni, odeszły na dalszy plan. Tym właśnie jest dla nas podróż – powrotem do czegoś bardziej naturalnego dla człowieka, otaczaniem się minimalną ilością rzeczy, rozpraszaczy. Skupieniem się na byciu, cieszeniem się prostym życiem, na chwilach razem. Po jakimś czasie zauważamy, że możemy się jednak obyć bez tego czy tamtego. Że nawet 4 podkoszulki nigdy nie są użyte, bo pranie i tak trzeba zrobić, wykorzystać dobrą pogodę, żeby się przesuszyć. I nawet kłócić się trudniej, bo weź tu wytrzymaj z fochem (dotyczy także mnie😂) na 8m2. Wyjść łatwo, jednak później zamknąć się w swoim pokoju nie da rady, rozłożyć wersalki w salonie. Tego uczymy się cały czas – pokojowego współżycia i szybkiego przepraszania 😉

PS. Męskiej części naszych czytelników spieszę wyjaśnić, że określenie ‚pokojowe współżycie’ pochodzi od słów ‚pokój’ czyli przeciwieństwo wojny, a ‚współżycie’ od wspólnego dzielenia życia…a może jednak chodziło o inne znaczenie…? Już nie pamiętam 🤣


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s