
Dziś krótko – dzień malowania na plaży 😉 Tak, tak! Nie tylko rower, wspin, trekking czy pływanie. Codzienne kilometry na nogach, czy kółkach, w poziomie czy pionie. Lubimy przerwy, lubimy się zatrzymać. Jedno z nas może wtedy popracować o innej porze niż wieczorem albo w nocy. Czas na przeglądy i konserwacje – vana, rowerów, siebie – PESEL robi swoje 🤪 Czas na książkę, magazyn, napisanie posta.
Malika uwielbia malować, rysować, wycinać, wyklejać. Jej dzieła przyklejone są do górnego łóżka. Jeżdżą nad naszymi głowami. Wystarczy zerknąć do góry i napawać się kolorami, kompozycją, wyobraźnią młodej dziewczyny, którą przelała na papier. Czasami rysuje sobie na wąskim kawałku papieru, potem składa w harmonijkę i nosi ze sobą w plecaku albo w kieszkani aż…zgubi 🤣 Dlatego tata wszystko zamieni w wersję jpg, żeby choć tyle zostało 😀
Wziąłem ze sobą książkę ‘Kapuściński non-fiction’. Natalia pukała się w głowę i mówiła: ‘po co Ci taka gruba książka. Tylko miejsce zajmuje’. Plan był taki, że książkę przeczytam i oddam komuś po drodze, na Sardynii. Ehhh…przeliczyłem się, utknąłem ok. 400 strony. Książka wróciła ze mną do Polski i…na Mazurach przekazałem ją dalej 🙂 Nie, żebym skończył haha. Jednak nadarzyła się okazja. Fajne spotkanie w dziczy, w lesie, nad jeziorem przy wspólnym ognisku. Ktoś inny będzie chłonął o Kapuścińskim, a ja dokończę słuchając audiobooka.





